Łzy boga

Mastika (Pistacia lentiscus) rośnie w wielu regionach świata, ale tylko w jednym płacze łzami boga. Na południu greckiej wyspy Chios w regionie Mastichochoria (wioski mastiki). Jej nazwa wywodzi się od greckiego słowa μαστιχειν (wym. Mastichein – zgrzytanie zębów), tego samego, od którego wziął się angielski czasownik masticate, czyli żuć, przeżuwać, miażdżyć.

Pistacja lentiscus jest wiecznie zielonym drzewkiem osiągającym wysokość 2–3 m. Rośnie powoli przez 40–50 lat. Po pięciu latach można zacząć zbierać żywicę. Drzewa rosną nad Morzem Śródziemnym, lecz tylko te z wyspy Chios wytwarzają „łzy boga”.

Żywicę pozyskuje się, nacinając korę drzewa. Następnie „łzy Chios” kapią na ziemię pokrytą specjalnym białym proszkiem, aby nie mieszały się z glebą. Na koniec zbiera się je i czyści.

Właściwości mastiki znane są od starożytności, tak te lecznicze, jak i smakowe. Te pierwsze potwierdzone zostały w ostatnich latach licznymi badaniami naukowymi prowadzonymi w renomowanych placówkach na całym świecie. Dziś „łzy boga” eksportowane są na wszystkie kontynenty, a zainteresowanie ich skutecznością stale rośnie. Można je znaleźć w całej gamie produktów – od żywności, przez alkohol, kosmetyki aż po produkty lecznicze. Od 1997 roku mastika z Chios została oznaczona jako Chroniona Nazwa Pochodzenia w Unii Europejskiej.

Początki stosowania mastiki sięgają ok. 600 r. p.n.e., kiedy to mieszkańcy Grecji żuli wysuszoną na słońcu żywicę drzewa Pistacia lentiscus w celach zdrowotnych i odżywczych. Śmiało zatem można rzec, iż była to pierwsza guma do żucia na świecie. I to o właściwościach leczniczych! Podobno jako pierwszy zauważył żywicę Herodot. Pliniusz, Teofrast, Dioskurydes i Galien także ją znali, a jako pierwszy jej właściwości lecznicze opisał prekursor współczesnej medycyny – Hipokrates. Chwalił „łzy boga” za skuteczne zwalczanie nieprzyjemnego oddechu, zgagi, niestrawności i wrzodów żołądkowych. Sława „łez Chios” rozniosła się po całym basenie Morza Śródziemnego i odtąd życie mieszkańców wyspy już nigdy nie miało być takie same. Obywatelki Rzymu używały drzazg z gałązek drzewa mastiki jako wykałaczek, a to ze względu na silne właściwości wybielające żywicy, zaś rzymscy cesarze wykorzystywali mastikę obok miodu, pieprzu i jajek do produkcji conditum paradoxum, czyli specjalnych win smakowych.

Matecznik boskiej żywicy

Wyspa Chios leży na azjatyckim szelfie kontynentalnym u wybrzeży Turcji. Położenie wyspy na długie wieki zdeterminowało jej los. W przeszłości znana była jako wyspa kupców albo wyspa kapitanów i często przechodziła z rąk do rąk – w zależności od tego, kto akurat stanowił największą potęgę w tamtym regionie. Wraz z upadkiem Cesarstwa Rzymskiego i nastaniem chrześcijaństwa wyspa została włączona do Bizancjum i to bizantyjscy władcy zbudowali i na niej fortyfikację i klasztor Nea Moni, najważniejszy dziś zabytek. Jednakże wraz z utratą znaczenia przez Konstantynopol wyspa została w roku 1307 podarowana Benedettowi Zaccariemu i przeszła pod władanie Genui, która utraciła ją na rzecz Wenecji, ale w 1346 odzyskała na dwieście lat. Obie potęgi morskie zacięcie walczyły właśnie o monopol na produkcję i handel żywicą drzewa Pistacja lentiscus. To wtedy wprowadzono prawa surowo karzące złodziei i paserów „łez boga”. Wówczas też powstała organizacja (MAONA) nadzorująca i regulująca handel mastiką. Powstały nawet specjalne stanowiska agentów przeszukujących statki, bo wywożenie nierejestrowanej mastiki było surowo zabronione. Za panowania genueńczyków na wyspie przebywał Krzysztof Kolumb. I choć dokładnie nie wiadomo, czy odwiedził Chios (jak chcą genueńczycy), czy też urodził się i dorastał na wyspie (jak chcą mieszkańcy Perugii), to większość historyków jest zgodna – wielki odkrywca bawił ponad rok na wyspie i bardzo interesował się mastiką. Podobno nawet zabrał ze sobą na pokład Santa Clary torbę ze „łzami boga”, wierząc, że leczą one cholerę. Nosił się także z zamiarem wykopania drzewa z korzeniami i przewiezienia go do Italii, aby złamać monopol wyspiarzy, ale mu się to nie udało. Znalazł za to podobne drzewo w dżungli afrykańskiej, które – niestety – okazało się pozbawione wszystkich własności oryginału.

Czasy sułtana

Po genueńczykach na Chios nastali Osmanowie. Z powodu mastiki właśnie mieszkańcy Chios otrzymali wiele przywilejów, a wyspa rozkwitła. Uncja żywicy osiągnęła wartość uncji złota. Liczba mieszkańców sięgała stu tysięcy, i to pomimo exodusu katolików. Podczas wojny o niepodległość Grecji w latach 1821–23 mieszkańcy Chios zupełnie nie kwapili się do walki. Na wyspie, dzięki uprawom mastiki, ludziom żyło się doskonale. Niestety, grupa powstańców z Somos pod przywództwem Lykourgosa Logothetisa wylądowała na wyspie i przy poparciu nielicznych lokalnych buntowników napadła na turecki garnizon. Choć atak się nie powiódł, rozdrażnił Turków. Powstańcy uciekli z wyspy, a Turcy zemścili się srodze na mieszkańcach. Przez piętnaście dni mordowali, palili, gwałcili i sprzedawali wyspiarzy w niewolę. Wielu z nich uciekło przed rzezią. Ten akt barbarzyństwa zszokował Europę. Francuski malarz Eugene Delacroix namalował obraz „Masakra na Chios”, który dziś wisi w Luwrze. Na skutek międzynarodowej presji Turcy pozwolili mieszkańcom Chios wrócić do domu, głównie tym zaangażowanym w uprawę mastiki.

Pod biało-niebieską flagą

Ostatecznie Chios została przyłączona do Grecji 11.11.1912 roku. Po pierwszej wojnie światowej spadła produkcja „łez boga”, jednak powołanie do życia Kooperatywy Hodowców Mastiki w okresie międzywojennym przyczyniło się do tego, iż pomimo oczywistych przeciwności w latach drugiej wojny światowej produkcja zaczęła rosnąć, a dzięki badaniom prowadzonym od drugiej połowy XX w. rozwija się także eksport i zainteresowanie mastiką na świecie.